Wystawa Stan Wojenny w Dokumentach w MBP w Łańcucie

10-01-2007

Przywykliśmy do tego, że kolejne rocznice stanu wojennego wspominamy oglądając w telewizji migawki z przemówienia generała Jaruzelskiego, potem przejeżdżają dwa czołgi, ktoś biegnie, przewraca się, koniec relacji. Zostaje wrażenie, że wszystko to działo się gdzieś daleko, nas nie dotyczyło, a było tak dawno, że wtedy nawet jeszcze nie znano kolorowej telewizji (migawki są czarno-białe).
Tym razem było inaczej. W Miejskiej Bibliotece Publicznej dokładnie w 25. rocznicę ogłoszenia stanu wojennego, otwarto wystawę, którą powinien zobaczyć każdy. Prezentowane materiały pochodzą ze zbiorów MBP i prywatnych kolekcji osób, które zechciały udostępnić je szerszej publiczności. Należą do nich m.in.: Marek Kuźniar z Łańcuta, Józefa i Stanisław Krzywonosowie   z Soniny, Stanisław Olech z Łańcuta, internowany w stanie wojennym członek NSZZ „Solidarność”, a także osoby duchowne.

Stanisław Krzywonos Stanisław Olech

Znaczki pocztowe stanu wojennego
Ekspozycja jest bardzo różnorodna: są zdjęcia, dokumenty, liczne publikacje, takie jak „Czas Solidarności”, „Wojna z narodem widziana od środka”, „Procesy polityczne w 40-leciu PRL”, „Rewolucja bez rewolucji”.

Marek Kuźniar przy kolekcji udostępnionych przez siebie znaczków


Atrakcją tej wystawy jest prezentowana kolekcja unikalnych znaczków pocztowych kolportowanych w drugim obiegu wraz z prasą podziemną w okresie stanu wojennego. Są też kartki pocztowe wydane z okazji pielgrzymki papieskiej do Polski, znaczki z podobizną Wałęsy i księdza Popiełuszki.
Nie koniec na tym. Ci, którzy będą oglądać dokładnie, z pewnością wyszukają ulotki z tekstami piosenek, dowcipami pisanymi na maszynie, odbijanymi na powielaczu. Z Polakami nigdy nie było aż tak źle, nie załamywali się w najtrudniejszych momentach. W stanie wojennym potrafili z pralki do prania zrobić powielacz do bibuły. Nawet wtedy, gdy reglamentowany był papier, gdy były rewizje, godzina milicyjna, gdy zamykano dziennikarzy, udawało się wydrukować i rozkolportować ulotkę z „Sześcioma celami dojrzałego socjalizmu”:
1. Bezrobocia nie ma, ale nikt nie pracuje.
2. Nikt nie pracuje, ale produkcja wzrasta.
3. Produkcja wzrasta, ale w sklepach pustki.
4. W sklepach pustki, ale nikt nie umiera z głodu.
5. Nikt nie umiera z głodu, ale wszyscy są niezadowoleni.
6. Wszyscy są niezadowoleni, ale wszyscy głosują za.
Dobrze, że dziś możemy się z tego śmiać, ale wtedy za posiadanie takich materiałów można było nawet stracić życie.
Wystawa ta nie byłaby kompletna bez „Obwieszczenia o wprowadzeniu stanu wojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa”, dokumentu prezentowanego tutaj w formie plakatu, na który władze PRL nieustannie się powoływały zamykając działaczy Solidarności w więzieniach. Wśród oryginałów dokumentów z tamtego czasu można zobaczyć decyzję wydaną przez komendanta wojewódzkiego Milicji Obywatelskiej w Opolu z dnia 12 grudnia 1981 o internowaniu na podstawie dekretu o stanie wojennym działacza NSZZ „Solidarność”, którego – jak napisano – „pozostawienie na wolności zagrażałoby bezpieczeństwu Państwa i porządkowi publicznemu przez to, że występuje publicznie i prowadzi działalność polityczną wymierzoną przeciwko podstawowym zasadom ustroju socjalistycznego PRL”.
Otwarcie wystawy
Trzynastego grudnia o trzynastej sala wystawowa MBP była wypełniona po brzegi. Przyszli młodzi i starsi, mieszkańcy i zaproszeni goście. Okolicznościowy referat przybliżający wprowadzenie stanu wojennego wygłosił  Eugeniusz Szal. W otwarciu wystawy uczestniczył również Andrzej Sobkowiak Rektor Politechniki Rzeszowskiej, Adam Krzysztoń Starosta Łańcucki, Robert Kochman Sekretarz Powiatu Łańcuckiego i Barbara Słowik z Urzędu Miasta.


Uczestnicy spotkania spontanicznie dzielili się osobistymi przeżyciami z tamtych dni. Stanisław Olech, działacz Solidarności, wspominał jak został internowany. SB-cy przyszli po niego w nocy, zabierali go z domu na oczach małych dzieci, które wystraszone płakały. Przez pół roku rodzina nie miała od niego żadnej wiadomości, nie wiedziała gdzie jest, ani nawet czy w ogóle żyje. Stan wojenny wspominał też starosta Adam Krzysztoń, który  do końca życia zapamięta jednostkę wojskową Czerwony Bór. Józef Wojnarski też wspominał stan wojenny, wtedy stracił pracę.
Historia nauczycielką życia
Żyjemy w czasach dziwnej poprawności i relatywizmu. Wpaja się nam, że nie ma prawd istniejących obiektywnie, a wszystko co było, jest sprawą ocenną. Dlatego tym bardziej należy te wydarzenia przywoływać, historię odkłamywać, po pierwsze dlatego, by oddać sprawiedliwość tym, którzy cierpieli, ale także dlatego, by ludzie mogli wyrobić sobie zdanie na podstawie faktów. Nie tylko młodzi, ale wszyscy ci, do których umysłów prawda o tamtych dniach jeszcze nie dotarła. W takich chwilach szczególnie cieszy obecność młodzieży szkolnej.  Dla uczniów I i II LO w Łańcucie, którzy przyszli na otwarcie wystawy, była to lekcja prawdziwej historii, historii żywej. Wspomnienia internowanego w stanie wojennym Stanisława Olecha były dla nich wstrząsające. „To zupełnie co innego, gdy czytam w książce, że kogoś internowano, a inaczej, gdy mam człowieka przed sobą i on mówi mi, że był środek nocy, że nie wiedział, gdzie go wiozą, nie wiedział dlaczego, po co. Że go bili, że bardzo się bał, że w każdej chwili mogli do niego strzelić, a w domu została rodzina, małe dzieci” – mówi jeden z maturzystów. I dodaje: „Takiej historii nie trzeba się uczyć, taką historię się chłonie” .

Bernadetta Kochman

Fot. Marek Kuźniar, który udostępnił zwiedzającym swoją kolekcję znaczków, na otwarcie wystawy przyszedł z synem.