Upamiętnienie dla brytyjskiego lotnika i polskiego gajowego w Smolarzynach

24-05-2025

  Pomimo deszczowej pogody, w sobotę 24 maja 2025 r. w Smolarzynach, przy historycznej gajówce Jakuba Deca, w której ukrywał się sierżant Walter Davis, radiotelegrafista z rozbitego brytyjskiego samolotu Halifax JP 224, kilkudziesięcioosobowa grupa miłośników przeszłości uczestniczyła w odsłonięciu tablicy upamiętniającej wydarzenia z lat II wojny światowej.
  Obecny na uroczystości Adam Krzysztoń Starosta Łańcucki podziękował Grupie Rekonstrukcji Historycznej „Ordon” Obwód AK Łańcut, której zasługą jest koncepcja i wykonanie kolejnego już historycznego upamiętnienia na terenie powiatu łańcuckiego. Zaprosił zebranych do wzięcia udziału 7 czerwca br. w 45. Powiatowym Rajdzie Rowerowym, którego uczestnicy odwiedzą to i inne miejsca związane z tematami wojennej konspiracji i lotnictwa. Sekretarz Powiatu Łańcuckiego Robert Kochman poinformował zebranych, że w odpowiedzi na pismo Starosty Łańcuckiego zapraszające przedstawiciela Ambasady Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej w Polsce na dzisiejsze wydarzenie została nadesłana odpowiedź. Pracownik Ambasady, Maja Ney napisała: „ (…) jesteśmy szczerze wzruszeni tą niecodzienną inicjatywą i chcieliśmy bardzo podziękować za Państwa pamięć oraz pielęgnowanie naszej wspólnej historii oraz życzyć wszystkim - zarówno uczestnikom jak i organizatorom udanego wydarzenia oraz dobrej pogody!
  W obecności członków rodziny Jakuba Deca, także tych przybyłych w tym dniu z Wielkiej Brytanii, została podkreślona ogromna dobroć i bezinteresowne zaangażowanie Jakuba Deca i jago najbliższych w niesienie pomocy angielskiemu lotnikowi, z narażeniem własnego życia. Starosta Adam Krzysztoń podziękował też obecnym właścicielom budynku gajówki za wyrażenie zgody na umieszczenie przed gajówką tablicy sygnowanej mottem: „Ocalić brytyjskiego lotnika”.
  Na pamiątkowej tablicy podano wszechstronne informacje historyczne o katastrofie brytyjskiego samolotu Halifax, z którego szczęśliwie ocalała cała siedmioosobowa załoga. Los jednego z uratowanych lotników związał się z rodziną Deców. Na tablicy zamieszczono także koloryzowane przez Krystiana Trynieckiego fotografie wojenne oraz powojenne, a także zaprezentowano kenkartę - sfałszowane, okupacyjne potwierdzenie tożsamości, które przygotowano dla Brytyjczyka. Dołączono też mapę przedstawiającą szlak przemierzony przez Waltera Davisa od skoku ze spadochronem aż do gajówki w Smolarzynach. Dodatkowym elementem upamiętnienia jest symboliczna, umyślnie uszkodzona, ale nadal efektowna rekonstrukcja śmigła samolotowego.
  Tablica w Smolarzynach przy dawnej gajówce Jakuba Deca, zachęca do odwiedzenia tego urokliwego miejsca i chwili refleksji nad tamtą historią. W uroczystości odsłonięcia tablicy wzieli też udział m.in.: ks. Zbigniew Łuc proboszcz parafii pw. św. Stanisława Kostki w Smolarzynach, Wiesław Cyburt Radny Gminy Żołynia i Wrzesław Żurawski architekt z Łańcuta oraz mieszkańcy Smolarzyn.
  Bohaterstwo i ofiarność ludzi świadczących bezinteresowną pomoc i narażających się na represje w imię wyższej sprawy zasługuje na upamiętnienie.
Tekst i zdjęcia Robert Kochman

***

  Krystian Tryniecki z Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Ordon” Obwód AK Łańcut opowiedział zebranym na uroczystości tę historię oraz opracował streszczenie tej szczęśliwie zakończonej historii po katastrofie brytyjskiego samolotu. Zarys wojennej historii skonsultował z dr Andrzejem Borczem. Zachęcamy do zapoznania się z poniższym tekstem.

  Wieczorem 23 kwietnia 1944 r., z bazy lotniczej Campo Casale nieopodal Brindisi w południowych Włoszech, do lotu w kierunku okupowanej Polski poderwało się kilka samolotów z zaopatrzeniem dla Polskiego Państwa Podziemnego. Jedną z maszyn, zmierzającą w okolice Opola Lubelskiego w stronę placówki zrzutowej „Klacz”, był Halifax JP 224. Podczas misji samolot doznał awarii i rozbił się w okolicy Tarnogóry w nocy z 23 na 24 kwietnia. Tuż przed katastrofą każdy z członków załogi, przy pomocy spadochronu, zdołał opuścić pokład maszyny. Po wylądowaniu, czterech lotników (Thomas Storey, Patrick Stradling, Jim C. Hughes i Charles Keen) zostało ukrytych przez miejscowych żołnierzy Batalionów Chłopskich. Dwóch innych (Edward Elkington-Smith i Oscar Congdon) trafiło do niemieckiej niewoli. Siódmy z rozbitków, radiotelegrafista Walter Davis, wylądował na leśnej polanie w pobliżu linii kolejowej Przeworsk-  Rozwadów. Spodziewał się, że hitlerowcy rozpoczną poszukiwania załogi samolotu, dlatego też postanowił jak najszybciej oddalić się z tego miejsca. Pomaszerował na południe, wzdłuż torów, docierając po pewnym czasie do niemieckich składów amunicyjnych w Nowej Sarzynie. W tym miejscu zmienił kierunek wędrówki, zagłębiając się w las. Był dzień, kiedy dotarł do niewielkiej wioski (najprawdopodobniej były to Smycze - przysiółek Woli Zarczyckiej), gdzie jedna z mieszkanek poczęstowała go mlekiem i chlebem. Po krótkim odpoczynku pomaszerował dalej, w stronę Woli Zarczyckiej. Tam pomocy udzielił mu miejscowy sołtys - Stanisław Dec, który skierował go do gajówki Antoniego Szozdy w przysiółku Łoiny.

  Gajowy Szozda był członkiem AK o pseudonimie „Jeleń”. Tego dnia w jego zabudowaniach rozlokowany  był Oddział Dywersyjny Obwodu AK Łańcut dowodzony przez por. Emila Pudłę ps. „Łukasz”. Konspiratorzy odpoczywali w gajówce po nocnym ataku na przeprawę promową na Sanie w Starym Mieście. Kiedy znajdowali się nad Sanem usłyszeli przelatującego nad ich głowami Halifaxa, niedługo przed jego upadkiem. Jeden z żołnierzy „Łukasza”, Józef Borcz ps. „Krótki”, tak zapamiętał ten moment: „[...] Koledzy mówią: O, Niemiec się wybrał, ciekawe gdzie w nocy?” W nocy Niemcy mało latali. Ja mówię: „Panowie, to nie jest niemiecki samolot” - wydawał piękny, metaliczny dźwięk. „On jest angielski, zobaczycie”- lotnictwo to było moje hobby".

  Do rozmowy z Davisem, w roli tłumacza, przystąpił dywersant z oddziału „Łukasza” - James Bloom. Był to brytyjski żołnierz, który po udanej ucieczce z niemieckiej niewoli, wstąpił do AK, przyjmując pseudonim „Antek”. Po rozmowie Anglików, Franciszek Siuzdak - leśnymi drogami - przewiózł furmanką lotnika do Potoka. Tam Davisa przebrano w cywilne ubrania, po czym skierowano dalej, w stronę Smolarzyn, do gajówki współpracownika AK, gajowego Jakuba Deca.

  Brytyjczyk tak wspominał ostatni etap podróży i miejsce, do którego trafił: „[...] zostałem wobec tego zabrany konnym wozem do chaty, która miała stać się moim domem na kilka miesięcy. Natknęliśmy się po drodze na paru Niemców i woźnica, który został później moim dobrym przyjacielem, minąwszy ich przeciągnął sobie palcem po gardle. [...] Chatka znajdowała się na skraju lasu, niedaleko wsi Smolarzyny. Była domem dla państwa Deców oraz czwórki ich dzieci [...] najmłodszy był Kazimierz, w wieku 14 lub 15 lat, bardzo inteligentny, następna pod względem wieku była Helena, którą poproszono o uczenie mnie polskiego, a kolejna była Maria, która pracowała w wytwórni odzieży. Szyto tam mundury dla Niemców [...]. Najstarszym synem był Stanisław. mnie uczyniono kolejnym członkiem rodziny i we wszystkim dawano pierwszeństwo, wkrótce nauczyłem się też nazywać panią Dec „matką”, bo była dla mnie jak prawdziwa, kochająca mama”.

  Rodzina Deców z narażeniem własnego życia ukrywała Waltera Davisa przez pięć miesięcy. Aby uwiarygodnić obecność lotnika w Smolarzynach, wyrobiono mu fałszywe dokumenty, według których miał być krewnym Jakuba Deca. W pierwszych dniach pobytu Anglika w gajówce, pomocy medycznej udzielał mu lekarz łańcuckiego Obwodu AK - Marian Pliś ps. „Gniewosz”. Walter Davis szybko zaaklimatyzował się w nowym otoczeniu. Jego Częstymi gośćmi byli, znający język angielski:  Maria Janusz -Russer - nauczycielka z Żołyni oraz Zenon Szust - prawnik i badacz dziejów Łańcuta, ojciec poległego w Tarnawcu koło Kuryłówki w czerwcu 1944 r., dziewiętnastoletniego żołnierza AK, Stanisława Szusta „Cymy”. Brytyjczyk brał udział w życiu mieszkańców Smolarzyn. Uczęszczał na nabożeństwa do miejscowego kościoła pw. św. Stanisława Kostki. Podobno zdarzało się mu grywać na organach we wspomnianej świątyni. Ponadto, przez konspiracyjne powiązania Jakuba Deca, nawiązał kontakt z żołnierzami Okręgu Lwowskiego AK, którzy w sierpniu i we wrześniu 1944 r., stacjonowali w Żołyni i okolicznych lasach.

  Walter Davis opuścił gajówkę Deców we wrześniu 1944 r., czyli dwa miesiące po wkroczeniu Armii Czerwonej na tereny powiatu łańcuckiego. Następnie przebywał jeszcze w Łańcucie u rodzin Szustów i Rzucidłów. Pomimo zakończenia niemieckiej okupacji, wciąż musiał się ukrywać. Tym razem przed komunistycznymi władzami. W lutym 1945 r., przez Kijów, Odessę i Maltę przedostał się do Wielkiej Brytanii. Po wojnie próbował nawiązać kontakt z rodziną Deców. Cel ten został zrealizowany: brytyjski lotnik odwiedził ponownie Smolarzyny i gajówkę w 1967 r.