Skok po kalectwo - Jeśli możesz, pomóż Pawłowi

25-02-2005

Jeśli możesz, pomóż Pawłowi.
Wody nie kojarzył z niebezpieczeństwem. Dobrze pływał. Skakał setki razy "na główkę" do zalewu w Brzózie Królewskiej. W sierpniową sobotę 2003 roku skoczył znowu. Uderzył głową w dno. Złamał dwa kręgi szyjne.
- Poczułem, że coś strzeliło w kręgosłupie, ale wypłynąłem o własnych siłach, dotarłem do brzegu - mówi Paweł Horzępa. - Nóg już nie czułem.
Operowano go natychmiast w rzeszowskim szpitalu. Ma za sobą wiele tygodni rehabilitacji.
Ile razy biegł nad wodę, tyle razy matka prosiła "nie skacz na głowę". Kobieta z trudem opanowuje łzy. Młodzi nie zawsze słuchają, uważając, że wiedzą lepiej.
- Nie możemy się pozbierać, miał być podporą naszej starości. Ma dopiero 26 lat.
Mieszkają w Zalesiu 262 (gmina Czarna), gospodarują na 70 arach. Obydwoje chorują, są na rentach. Podupadli na zdrowiu po śmierci młodszego syna. Zginął jedenaście lat temu. Przed półtora rokiem do wody skoczył Paweł. Od tamtej pory porusza się na wózku.
Helena Horzępowa, matka, czeka w kolejce na koronarografię. Mimo że obydwoje z mężem wykupują dla siebie najtańsze leki, z trudem wiążą koniec z końcem. Jak wiele polskich rodzin.
Pawłowi trzeba pomagać we wszystkim - musi być wynoszony, ubierany, myty. Może jedynie unieść do ust łyżkę umieszczoną między palcami. Wcześniej niewiele chorował. Regularnie oddawał krew chorym, ma odznaki honorowego krwiodawcy.
O możliwości leczenia urazu kręgosłupa w klinice w Nowosybirsku u prof. Rabinowicza państwo Horzępowie dowiedzieli się z gazet.
- Wiem, że lekarze negują możliwości postawienia chorego na nogi po złamaniu kręgosłupa - przyznaje pan Stanisław Horzępa, ojciec Pawła. - Ale człowiek chwyta się każdej możliwości, tym bardziej, że niektórzy chorzy operowani w Nowosybirsku powoli, ale odzyskują czucie w nogach. Każdy organizm jest inny, nie wiadomo, jak zareaguje. Zawsze jest więc nadzieja.
Chcieliby zawieźć syna do rosyjskich lekarzy. Operacja kosztuje około 60 tys. zł. Nie odłożą z renty, nie zadłużą się, bo z czego spłacą? Cała nadzieja w ludziach, że zechcą pomóc w wyjeździe ich sparaliżowanego syna do kliniki.
Życzliwym podajemy numer konta: Bank Spółdzielczy w Żołyni, nr 73917500002001000632100001, z dopiskiem "dla Pawła".