Michał Szydłowski pogrzebany na cmentarzu w Kosinie

05-09-2019

  W dniu 5 września 2019 r. w kościele parafialnym w Kosinie została odprawiona Msza Święta podczas uroczystości pogrzebowych ś.p. Michała Szydłowskiego. Podczas II wojny światowej w drugiej połowie lipca 1944 r., pochodzący ze Śląska żołnierz niemiecki Michał Szydłowski stacjonował ze swoją jednostką w Kosinie. Jego pochodzenie, nazwisko i znajomość polskiego wskazują, że był Polakiem, który został wcielony do Wehrmachtu. Pomimo 75 lat od tego tragicznego wydarzenia, mieszkańcy Kosiny zapamiętali jego bohaterski czyn, gdy stanął w obronie 13 Polaków, którzy mieli zostać rozstrzelani przez żołnierzy Wehrmachtu. Prawdopodobnie przez związany z tym spór ze swoim dowódcą, niemiecki żołnierz został zastrzelony i pochowany na miejscu egzekucji przy powiatowej drodze.

  Wcześniejsze prace ekshumacyjne w Kosinie nie przynosiły rezultatu, dopiero ostatnie prowadzone przez Oddziałowe Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej w Rzeszowie zakończyły się pomyślnie w dniu 26 sierpnia 2019 r. Ekshumację przeprowadziła firma archeologiczna Czarnik&Czarnik Małgorzata Czarnik. W ich wyniku odnaleziono szczątki ś.p. Michała Szydłowskiego. Został on ponownie pochowany w godny sposób na cmentarzu parafialnym w Kosinie. Wydarzenie to wpisuje się cykl wydarzeń związanych z upamiętnianiem 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej.

  W homilii pogrzebowej ks. Wiesław Twardy proboszcz parafii w Kosinie powiedział, że przez 75 lat Michał Szydłowski był pochowany w bezimiennym grobie, przy głównej drodze w Kosinie. Przy grobie stał metalowy krzyż z napisem: „Nieznany żołnierz 1944 r. prosi o modlitwę”. Z przekazu świadków i badań przeprowadzonych przez IPN wynikało, że był to właśnie grób Michała Szydłowskiego.

  Podczas uroczystości Wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej Mateusz Szpytma podkreślił heroiczną postawę Michała Szydłowskiego, który nie tylko nie chciał uczestniczyć w zbrodni wojennej, ale też nie chciał do niej dopuścić i odważnie się jej przeciwstawił. Stanął w obronie kilkunastu osób z Kosiny i uchodźców z Kresów, którzy dzięki niemu uratowali swoje życie. Miał odwagę stanąć w obronie dobra, choć to kosztowało. W tym wypadku był to koszt jego życia. Taka moralna postawa budzi najwyższy szacunek. Należy o tym pamiętać i o tym pamiętali mieszkańcy Kosiny, którzy po wojnie podjęli próby przekazania informacji dla rodziny Szydłowskiego i okolicznościach jego śmierci. Prezes Szpytma zadeklarował wzniesienie przez IPN pomnika na grobie Michała Szydłowskiego, powiedział: „Znajdzie się na nim z pewnością również napis: Cześć jego pamięci”.

  Prace poszukiwawcze szczątków Michała Szydłowskiego prowadzone przez Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Rzeszowie poprzedzone były szeroką kwerendą archiwalną. Z relacji, biorącego udział w uroczystości Dyrektora Oddziału IPN w Rzeszowie Dariusza Iwaneczki wynika, że w archiwach niemieckich znalazła się wzmianka, że zginął na froncie wschodnim. Niemcy nie napisali, że go zastrzelili bez wyroku sądowego. Są akta badania zbrodni hitlerowskich, są też relacje świadków, w tym wówczas czteroletniej dziewczynki Józefy Bieniek z Kosiny - naocznego świadka. Oprócz prezesów IPN, byli też pracownicy tej instytucji, którzy doprowadzili poszukiwania do szczęśliwego finału.

  Na uroczystości pogrzebowe Michała Szydłowskiego licznie przybyli mieszkańcy Kosiny i powiatu łańcuckiego. Wśród nich byli Starosta Łańcucki Adam Krzysztoń z powiatowymi radnymi: Ryszardem Kuchą i Januszem Bestrem z Kosiny, Sekretarzem Powiatu Łańcuckiego Robertem Kochmanem. Był Wójt Gminy Łańcut Jakub Czarnota z radnymi gminnymi oraz Sołtys Wsi Kosina Ireneusz Tarała.

  Zdaniem historyków IPN Michał Szydłowski to postać symboliczna dla podkarpacia, podobnie jak Otto Schimek (1925-1944), austriacki żołnierz Wehrmachtu, który został rozstrzelany w Lipinach za odmowę wykonania wyroku śmierci na polskich cywilach podczas II wojny światowej. Został on pochowany na cmentarzu w Machowej koło Tarnowa.
Tekst i zdjęcia Robert Kochman