Dwie godziny w więzieniu
Jako uczestnicy zajęć w ramach Młodzieżowej Akademii Prawa i Bezpieczeństwa 11 października 2016 r. mieliśmy okazję zobaczyć od środka w jaki sposób funkcjonuje Zakład Karny w Załężu, poznać prawo penitencjarne i poszerzyć wiedzę o resocjalizacji. Ze względu na liczne uwarunkowania i specyfikę miejsca pojechać mogła ograniczona liczba osób, więc pod tym względem możemy czuć się wybrańcami.
Nigdy wcześniej bym nie przypuszczał, że w pewnym sensie wszyscy jesteśmy katami, kształtowanymi przez stereotypy, rodzinę, media. Nigdy wcześniej w taki sposób nie myślałem. Taka myśl przeszła mi przez głowę w czasie dwóch godzin spędzonych w więzieniu. Wyjazd do Zakładu Karnego w Załężu w ramach zajęć Młodzieżowej Akademii Prawa i Bezpieczeństwa zweryfikował moje poglądy dotyczące więzienia i przebywających tam osób.
Gdy dotarliśmy całą grupą na miejsce zobaczyliśmy wielkie mury i strażników. Wejście zabezpieczone było przez dwoje drzwi, pierwsze metalowe z kratami, drugie z grubą szybą. Po dokładnym sprawdzeniu weszliśmy na blok więzienny. Długie korytarze, a każdy z nich odgrodzony kratami. Kilku więźniów patrzyło na nas, wyraźnie mając za złe Zakładowi wycieczkę, którą byliśmy. Wchodząc na wyższe piętra spoglądałem przez okna, za nimi spacerniak i mnóstwo ludzi. Zostaliśmy zaprowadzeniu do pokoju kulturalno-oświatowego. Oprowadzał nas zastępca kierownika Zakładu Jacek Paśko.
Obejrzeliśmy film, który został nakręcony w tym miejscu. Nosi tytuł: „Za pięć dwunasta”. Wyreżyserował go Maciej Słysz, pracownik Zakładu. Film przedstawiał życie w więzieniu i sytuacje oparte na faktach. Po jego obejrzeniu mogliśmy poznać dwóch grających w nim aktorów - więźniów. Jeden z nich był już starszym człowiekiem, który dostał wyrok ponad 20 lat więzienia za nadużycie prawa samoobrony. Drugi - pod wpływem środków odurzających zabił 3 osoby piłą mechaniczną. Aktualnie może mieć niewiele ponad dwadzieścia lat, a o zwolnienie warunkowe może ubiegać się po odbyciu 35 lat kary. Opowiadali o swoim życiu.
Powszechnie uznajemy takie osoby za bandytów, złych, zdemoralizowanych ludzi, których trzeba odizolować. Rozmawialiśmy z nimi tylko kilkanaście minut. Moja reakcja mnie zaskoczyła. Bo ja wtedy poczułem jakąś wielką słabość, chciałem ich wypuścić, wstać i wyprowadzić. Szok emocjonalny, jakiego doznałem, trzymał mnie przez cały dzień. Poza murami więzienia nie żyjemy wśród aniołów. Zrozumiałem, że zamknięci w więzieniu przestępcy są takimi samymi ludźmi jak my. Uświadomiłem sobie wtedy, że każdy może zostać przestępcą i ta myśl była szczególnie porażająca. Wystarczy jedna sytuacja, jedna chwila nieuwagi, złe zachowanie, niewłaściwa decyzja i każdy z nas może tam trafić. Więźniowie, z którymi rozmawialiśmy, przestrzegali nas przed skutkami złych decyzji, przed lekkomyślnością, która może mieć tragiczne skutki, także prawne.
Konrad Lech
"Gazeta Łańcucka" listopad 2016 s. 7
Autor jest uczniem klasy humanistycznej II LO w Łańcucie. Od 21 września 2016 r. bierze udział w zajęciach Młodzieżowej Akademii Prawa i Bezpieczeństwa.
więcej informacji: