Chory system

10-01-2010

  Trudna sytuacja podkarpackiej, w tym i naszej, powiatowej publicznej służby zdrowia na początku 2010 r. wynika stąd, że NFZ dyskryminuje pacjentów na Podkarpaciu. I cóż z tego, że tutaj, na dole, staramy się być gospodarni, racjonalni, oszczędni, z inicjatywą, skoro góra tworzy system nie dla ludzi.
  Czy Narodowy Fundusz Zdrowia oraz Minister Zdrowia zamierzają doprowadzić do katastrofy szpitale z publicznej służby zdrowia? Od dwóch lat, wprowadzono skrajnie niekorzystny system dzielenia środków finansowych przeznaczanych na świadczenia medyczne. System ten już doprowadził do zadłużenia wszystkich podkarpackich szpitali z publicznej służby zdrowia. Wszystkiego też nie można usprawiedliwiać hasłem „mamy kryzys”.
  Konwentu Powiatów Województwa Podkarpackiego zaniepokojony zaistniałą sytuacją zaprosił na swoje posiedzenie 4 stycznia 2010 r. do Rzeszowa, Minister Zdrowia oraz centralne władze NFZ z Warszawy, ale nie przyjechali. Przewodniczący Konwentu starosta łańcucki Adam Krzysztoń wraz z delegacją dyrektorów podkarpackich szpitali 6 stycznia br. pojechał do Warszawy na rozmowy do Ministerstwa Zdrowia i NFZ, a także by przedstawić problemy podkarpackiej służby zdrowia na posiedzeniu Sejmowej Komisji Zdrowia, która zapoznawała się z informacją o procesie podpisywania umów pomiędzy NFZ i szpitalami oraz wysokości tych kontraktów na 2010 r.
  Zdaniem Bernarda Waśko, dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie, powodem obecnych problemów w podkarpackiej ochronie zdrowia nie jest trudna sytuacja finansowa NFZ, a jedynie niewłaściwa dystrybucja środków finansowych prowadzona przez NFZ. W sytuacji kryzysu centrala NFZ nadal kreuje wysokie zyski, tworzy nadmierne rezerwy, zamiast przeznaczać wolne środki na świadczenia zdrowotne. W wypowiedzi z 5.01.2010 r. opublikowanej w „Rzeczpospolitej” stwierdza on, że należałoby stworzyć na okres przejściowy najbliższych dwóch lat specjalny programu do podziału środków z NFZ dla województw tzw. ściany wschodniej.
  Dla Podkarpacia rozpoczął się trzeci rok, od kiedy dostaje coraz mniej pieniędzy na leczenie, a są województwa w Polsce, które nie są w stanie wydać tego, co dostają. Dyrektor rzeszowskiego szpitala podaje przykłady kwot przeznaczonych na leczenie jednego mieszkańca. Na Mazowszu jest to 1610 zł, średnia w kraju 1410 zł, a na Podkarpaciu zaledwie 1230 zł na jednego statystycznego mieszkańca. To nic, że w Podkarpackim jest wzorcowa sytuacja pod względem liczby łóżek oraz osób hospitalizowanych, jednak zaproponowane przez NFZ kontrakty na 2010 r. są poważnie zaniżone, w szczególności wydatki na opiekę długoterminową zmniejszono w stosunku do ubiegłego roku o 30 proc., na rehabilitację i leczenie psychiatryczne średnio o 20 proc.
  Dyrektorzy i samorządowcy przypominają, że NFZ winien jest podkarpackim szpitalom dodatkowo ponad 150 mln zł za świadczenia wykonane ponad limity określone w umowach z lat 2008 i 2009. Pieniądze te są dochodzone na drodze sądowej. Tymczasem mazowiecki oddział Funduszu oddał 400 mln zł z powodu niezrealizowanych kontraktów! Ciekawe, gdzie one trafią?
  Dyrektorzy podkarpackich szpitali oraz samorządowcy z Konwentu Powiatów Województwa Podkarpackiego pod przewodnictwem starosty łańcuckiego Adama Krzysztonia, postanowili 4 stycznia 2010 r. w Rzeszowie, zwrócić się do Minister Zdrowia i NFZ ze stanowczą petycją - apelem.

Apel Podkarpacki

  W związku z przedstawieniem przez Narodowy Fundusz Zdrowia propozycji kontraktowania świadczeń medycznych dla placówek publicznych ochrony zdrowia w województwie podkarpackim wyrażamy stanowczy protest co do zaproponowanych wysokości środków dla tych jednostek na 2010 r. Skutkiem przyjęcia takich propozycji będą nieuchronnie wydłużone kolejki do wielu usług medycznych oraz drastyczne kroki oszczędnościowe, które skutkować będą przede wszystkim redukcją personelu naszych placówek. Kontrakty w zaproponowanej wysokości już trzeci rok z kolei zredukują nakłady na działalność naszych jednostek, co zagrozi w wielu wypadkach możliwości ich funkcjonowania. W związku z powyższym w pełni solidaryzujemy się ze stanowiskiem dyrektorów szpitali i przedstawicieli ich organów prowadzących, którzy nie chcą podpisać kontraktów w zaproponowanej wysokości. Wzywamy Narodowy Fundusz Zdrowia i Ministra Zdrowia do przedstawienia propozycji kontraktowych w wysokości umożliwiającej normalne funkcjonowanie naszym placówkom w 2010 r. tak jak stało się to w innych regionach Polski. Apelujemy o jak najszybsze rozwiązanie problemu nadwykonań z lat 2008 i 2009, który w naszym regionie jest szczególnie dotkliwy. Oczekujemy przedstawienia propozycji kontraktowania świadczeń medycznych dla podkarpackich publicznych jednostek ochrony zdrowia na poziomie nie niższym niż rzeczywiste wykonanie poszczególnych części kontraktu (szpitalnictwo, psychiatria, opieka długoterminowa, specjalistka itd.) w 2009 r. Apelujemy do przedstawicieli naszego regionu w Sejmie i Senacie o pilne podjęcie tej sprawy i przygotowanie propozycji ustawowych, które pozwolą na szybkie rozwiązanie nabrzmiałego problemu. Nie dopuśćmy do upadku naszych jednostek i podkarpackiej publicznej służby zdrowia!

Szpitale bez kontraktów

  W Podkarpackim żaden ze szpitali nie podpisał kontraktu z NFZ na 2010 rok. Wszyscy dyrektorzy szpitali są zgodni w ocenie dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazła się służba zdrowia. Przyjęcie na 2010 r. oferty kontraktowej NFZ w wysokości zbliżonej jak z 2007 r., czyli o około 20 proc. niższej od ubiegłorocznej, spowoduje już w ciągu bieżącego roku zapaść finansową, wpędzi szpitale w spiralę zadłużenia, bądź wymusi drastyczne ograniczenie przyjęć pacjentów oraz zwalnianie pracowników.
  W ostatnim kwartale 2009 r. podkarpackie szpitale przyjmowały już tylko pacjentów w stanach zagrażających życiu, bo na pozostałe usługi medyczne skończyły się limity kontraktowe z NFZ. W 2010 r. taka sytuacja może wystąpić już po pierwszym kwartale, z czym nie chcą się zgodzić podkarpaccy samorządowcy i dyrektorzy szpitali, obawiając się upadku swoich zakładów.
  Dyrektor podkarpackiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia Grażyna Hejda uważa, że na kontrakty rozdysponowała już całą pulę przyznanych jej z centrali NFZ pieniędzy i nic więcej nie może dołożyć. Szpitale, które nie podpisały kontraktów, jeszcze przez dwa miesiące będą leczyć pacjentów na warunkach z grudnia 2009 r. A jeżeli potem nie podpiszą kontraktów, to NFZ ogłosi nowe konkursy.

Centrum Medyczne w Łańcucie też bez kontraktu

  Zdaniem Krzysztofa Przyśliwskiego, Prezesa Zarządu „Centrum Medycznego w Łańcucie” Sp. z o.o., jeśli Narodowy Fundusz Zdrowia nie zmieni swojego twardego stanowiska negocjacyjnego i zostanie on zmuszony do podpisania niższego kontraktu z NFZ na 2010 r., to dla zabezpieczenia stabilnści firmy koniecznym będzie wdrożenie programów restrukturyzacyjnych w zakładzie.
  Wiązałoby się to po pierwsze z koniecznością ograniczenia działalności kilku oddziałów szpitalnych (propozycja kontraktu przewiduje zmniejszenie liczby chorych o ponad 1,5 tys. hospitalizacji w stosunku do roku 2009), a także nierentownych Zakładów Opiekuńczo-Leczniczego w Handzlówce i Zakładu Opiekuńczo-Pielęgnacyjnego w Łańcucie, na które kontrakt został zmniejszony o blisko 38 proc., czyli na świadczenia pielęgnacyjne i opiekuńcze w 2010 r. NFZ przyznał aż o 1 mln 275 tys. zł mniej niż w 2009 r.
  Po drugie, pogorszyłaby się sytuacja finansowa opieki psychiatrycznej i poradni uzależnień, gdzie propozycja kontraktu na 2010 r. została zmniejszona o kilkanaście proc. i brakuje w stosunku do roku 2009 - ponad 100 tys. zł.
  Należy podkreślić, że Oddział dzienny Psychiatryczny dla Dzieci i Młodzieży to jedyna na Podkarpaciu tego typu placówka, która cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem pacjentów. W przypadku likwidacji łańcuckiego oddziału do najbliższych tego typu placówek pacjenci będą musieli dojechać na swój koszt do Krakowa albo Lublina. I wtedy Podkarpacki Oddział NFZ będzie musiał za ich leczenie zapłacić oddziałom małopolskiemu bądź lubelskiemu NFZ, oczywiście według wyższych stawek.
  Tego typu absurdów jest więcej. Najgorsze jest to, że w związku z redukcją i ograniczaniem działalności medycznej, może być konieczne ograniczenie zatrudnienia o kilkanaście etatów łańcuckiej służby zdrowia. Na razie został zaproponowany program dobrowolnych odejść dla pracowników, którzy otrzymują bonifikatę w postaci odpraw pracowniczych w wysokości 6-miesięcznej wysokości ich zarobków. 
  Po trzecie, koniecznym będzie wprowadzenie restrykcyjnej polityki ograniczania przyjęć pacjentów, którzy nie są w stanie zagrożenia zdrowia lub życia, a także przez to wydłużą się kolejki do lekarzy specjalistów. 
  Po czwarte, zostaną wstrzymane wszystkie planowane inwestycje, co zahamuje rozwój i modernizację naszego szpitala na kilka lat. Po piąte, w celu zwiększenia przychodów planuje się uruchomienie działalności komercyjnej zakładu w zakresie ambulatoryjnej opieki specjalistycznej i diagnostyki.
  - Niezrozumiałym dla przeciętnego pacjenta jest to, że powiatowy szpital w Łańcucie za leczenie pacjentów musi dochodzić pieniędzy na drodze sądowej - mówi prezes Przyśliwski. W ciągu ostatnich lat liczba naszych pacjentów była stabilna i oscylowała około 12 tysięcy hospitalizacji rocznie. NFZ nie zapłacił za leczenie ponad 500 pacjentów w 2008 r. oraz ponad 1,5 tys. naszych pacjentów leczonych w 2009 r. Z tego tytułu należności z tych dwóch lat sięgnęły kwoty 5 mln zł, za tzw. nadwykonania kontraktu, które są już dochodzone na drodze sądowej. Jak wiadomo Temida może będzie sprawiedliwa, ale nie jest rychliwa. Początek nowego roku w naszej służbie zdrowia nie zaczął się szczęśliwie. Jeśli nie pomogą rozmowy, trzeba będzie organizować manifestacje.
Robert Kochman, "Gazeta Łańcucka" styczeń 2010 r., Nr 1/175.